Czy to chemia wykończyła Imperium Rzymskie?
Wiele osób na słowo “chemia” dostaje gęsiej skórki. Ta dziedzina nauki nie ma zbyt wielu miłośników. Jednak nie bez powodu uczycie się jej w szkole. Znajomość nawet podstawowych właściwości pierwiastków i związków chemicznym może ocalić życie. I to dosłownie. Dlatego przygotowałam dla Was kurs chemii, z którym łatwo przyswoicie wiedzę z tej dziedziny, a w poniższym artykule przeczytacie o pierwiastku, który najpewniej zmienił bieg historii.
Co ma ołów do upadku Cesarstwa Rzymskiego?
Dziś wiemy, że ołów jest szkodliwy dla zdrowia. Jest metalem ciężkim, który uszkadza funkcjonowanie układu nerwowego, odpornościowego, rozrodczego, wydalniczego oraz krwionośnego. Do metali ciężkich należą także między innymi miedź, mangan czy chrom, o których więcej dowiecie się z kursu. Jednak starożytni Rzymianie nie mieli pojęcia o szkodliwym działaniu ołowiu i w dodatku byli nim totalnie zafascynowani. Wykorzystywali go na szeroką skalę – od produkcji wina, kremów, kosmetyków, sztućców aż po rury wodociągowe.
Istnieją solidne przesłanki, że to właśnie codzienna ekspozycja na ołów przyczyniła się do masowej zagłady starożytnych Rzymian.
Zawartość ołowiu w organizmie Nowozelandczyków
W prestiżowym magazynie “Journal of the American Medical Association” zamieszczono wyniki badań przeprowadzonych na 565 mężczyznach urodzonych w latach 70. w Nowej Zelandii. W tamtym okresie Nowa Zelandia była jednym z krajów o najwyższym stężeniu ołowiu w powietrzu. Używano wtedy benzyny ołowiowej i to najpewniej było przyczyną tego stanu rzeczy.
Ci mężczyźni w wieku 11 lat zostali poddani badaniu IQ oraz zbadano zawartość ołowiu w ich organizmie. Badania wykazały, że ilość ołowiu była znacząca. 30 lat później badacze ponownie poddali tych mężczyzn badaniom i okazało się, że wpływ ołowiu na ich życie był ogromny.
Mężczyźni narażeni w dzieciństwie na działanie ołowiu byli mniej inteligentni od rówieśników, mieli gorszą pozycję zawodową i społeczną oraz byli gorzej przystosowani do życia w społeczeństwie. Ich zdolności intelektualne były znacznie gorsze niż ich rówieśników.
Takich badań jednoznacznie udowadniających szkodliwy wpływ ołowiu na psychikę i zdolności intelektualne jest cała masa. Przyczyną tych zaburzeń jest ołowica, czyli choroba wywołana przez ołów. Jej objawami mogą być niewydolności wielonarządowe, ale również psychozy, halucynacje, zaburzenia koncentracji, pamięci itd.
Jaki ma to związek ze starożytnymi Rzymianami?
Nie mieli pojęcia o szkodliwości ołowiu i wykorzystywali go na szeroką skalę. W tamtych czasach w modzie była blada cera z rumianymi policzkami. Kobiety aby uzyskać taki efekt stosowały biel ołowianą czyli cerusyt, w którym zawartość ołowiu jest ogromna. Natomiast rumieńce na policzkach robiły za pomocą czerwonej minii ołowiowej.
Ale to nie wszystko. Elita rzymska korzystała ze sztućców i zastawy stołowej wykonanej właśnie z ołowiu. Ponadto rury wodociągowe w starożytnym Rzymie wykonane były również z ołowiu. Powodowało to, że osoby mające dostęp do wodociągów były narażone na nieustanny kontakt z wodą skażoną tym pierwiastkiem. Generalnie byli każdego dnia podtruwani. Dlaczego?
Ołów z wodą w temperaturze pokojowej nie reaguje, jednak gdy dostępny jest tlen i dwutlenek węgla, czyli po prostu jest dostęp do powietrza, zachodzi reakcja, w której powstaje wodorowęglan ołowiu.
Z tego powodu w wodzie płynącej ołowianymi rurami znajdowała się pewna ilość ołowiu, którego źródłem była właśnie ta sól.
2Pb + O2 + 2H2O+ 4CO2 → 2Pb(HCO3)2
Ta reakcja zachodzi bardzo powoli i nie widać z tego powodu znaczącej korozji, czyli uszkodzenia rur ołowianych. Jednak jeśli weźmiemy pod uwagę to, że woda doprowadzana tymi rurami była stosowana jako woda pitna przez dłuższy czas, miało to znaczący, negatywny wpływ na zdrowie.
Myślicie sobie pewnie, że to niemożliwe, aby Rzymianie nie zauważyli, że z ich wodą jest coś nie tak! Przecież po wprowadzeniu ołowianych rur z pewnością zauważono, że wiele osób zaczęło chorować. No więc było kilku śmiałków, którzy mówili o tym, że ołowiana woda jest szkodliwa. Niestety ich głos nie został potraktowany poważnie. Dlatego Rzymianie truli się ołowianą wodą dalej. Na jaką skalę? Sprawdzono! W 2015 roku naukowcy zbadali osady z dna Zatoki Trojana w Portus kilkadziesiąt kilometrów od Rzymu. Wyniki były szokujące.
Woda z czasów Imperium rzymskiego była mocno skażona ołowiem. Stężenie tego pierwiastka było nawet 100-krotnie większe niż w innych okolicznych zbiornikach.
Poza ołowianą kranówką warto wziąć pod uwagę również wino, które lało się w starożytnym Rzymie strumieniami. Przypuszcza się, że wypijano go więcej niż zwykłej wody.
Ale jaki związek ma wino z ołowiem?
Chodzi o to, że Rzymianie przygotowywali ten napój w ołowianych naczyniach. Sok z winogron podgrzewali w ołowianych dzbanach uzyskując w ten sposób syrop o nazwie defrutum. W czasie tego procesu powstawał związek o nazwie octan ołowiu, który radośnie przedostawał się do wina i podtruwał jego degustatorów.
Ok, więc mamy zastawę stołową, rury, puder, wino ze srogą zawartością ołowiu. Czy to już wszystko? Nie! Jak wspominałam starożytni Rzymianie mieli fioła na punkcie ołowiu i wykonywali z niego również dachy swoich domów oraz biżuterię i monety.
Co ciekawe, historia szkodliwego działania ołowiu wcale nie kończy się w starożytności. W średniowieczu ołów powrócił do łask i wykorzystywano go również do pokrywania dachów, a także do leczenia. Zresztą nie tylko w średniowieczu. Przykładowo słynny kompozytor – Ludwig van Beethoven był leczony przez swojego lekarza Andreasa Wawrucha, który robił mu “lecznicze” okłady zawierające ołów.
Kiedy ludzie wreszcie ogarnęli, że ołów jest naprawdę bardzo szkodliwy?
Dopiero w XX wieku! Dacie wiarę?! Na tym historia szkodliwych substancji wykorzystywanych na skalę masową niestety się jeszcze nie kończy. Kiedy ołów odszedł w zapomnienie, nadeszła era azbestu. Jako materiał niepalny znalazł zastosowanie do pokrywania dachów, gospodynie używały azbestowych płytek do przygaszania płomienia ognia pod garnkami. To jeszcze nie koniec – ratowano ludzi z pożarów owijając ich kocami z azbestu! Chciałoby się powiedzieć – z deszczu pod rynnę! Po kilkudziesięciu latach azbestowego szaleństwa okazało się, że jest on szkodliwy i zaczęto wycofywać się z jego stosowania. Jednak po dziś dzień dachy niektórych starych domów są pokryte azbestem.
Czy ołowiane szaleństwo rzeczywiście wykończyło Imperium Rzymskie?
Taką tezę ogłosił w 1965 roku Seabury Gilfillan. Twierdził on, że ciągły kontakt z ołowiem doprowadził rzymską arystokrację do zaćmienia umysłu. Spowodował też, że nie byli w stanie mądrze zarządzać imperium. Ponadto nigeryjski geochemik Jerome Nriagu w artykule opublikowanym w brytyjskim New England Journal of Medicine wysnuł tezę, że absorbowanie szkodliwej substancji mogło skutecznie upośledzać zdolności poznawcze kolejnych generacji Rzymian. W wyniku tego stawali się coraz głupsi i nie byli w stanie podejmować rozsądnych decyzji politycznych. W końcu znacznie niżej rozwinięte kultury dzikich plemion doprowadziły Rzym do upadku.
Jednak większość historyków ołowiane szaleństwo postrzega jako jeden z wielu czynników, które doprowadziły do upadku imperium. Zatem raczej nie można jednoznacznie stwierdzić, że to ołów wykończył starożytnych Rzymian, bo sprawa jest bardziej złożona. Poza tym czynników, które do tego doprowadziły było wiele. Nie ulega jednak wątpliwości, że ołów miał w tym swój spory udział.
Jeśli Ty nie chcesz narażać swojego zdrowia i wolisz rozszerzyć swoją wiedzę chemiczną, zapraszam Cię do mojego kursu Chemia w Probówce i subskrybowania kanału Okiem Chemika.